Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to, co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego
Nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stad odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się nie umierać
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Ks. Jan Twardowski i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą
Już za kilka dni Zaduszki. To dzień kiedy pamięcią powracamy do naszych zmarłych. W tym dniu będziemy patrzeć na chybocące smutnie światełka i przypominać sobie naszych bliskich w rożnych sytuacjach, tak bardzo realnych, krążących cichutko wśród nas. Zaduszki od zawsze były przenikaniem świata żywego i tego zmarłych. Nasi przodkowie wierzyli, że zmarli w tym dniu odwiedzają swoje domy, krewnych, biorą udział we mszach odprawianych przez nieżyjących księży. Jedzą pija, cieszą się jak, gdyby znowu zdobyli świat żywych. Zwyczaje, pogrzeby towarzyszące śmierci świadczyły o tym, że zmarli nie różnią się od nas zbytnio, że ich pragnienia, potrzeby są bardzo podobne do naszych. Zapewne słyszeliście jak postępowano w dawnych czasach przy samej śmierci. Do umierającego przychodził ksiądz, spowiadał, namaszczał świętymi olejami, a kiedy śmierć zbyt długo nie przychodziła, co mogło na sądzie ostatecznym być poczytane jako dowód bardzo grzesznego życia, to trzeba było ją przyspieszyć i uczynić lżejszą. Zdarzało się więc, że umierającemu wyciągano poduszkę spod głowy, kładziono na ziemi, okadzano ziołami, chodzono z gromnicą dookoła umierającego i śpiewano specjalne modlitwy. Często sam umierający pomagał ludziom w tych śpiewach, choćby szeptem wymawiał słowa:"Żegnam Cie mój świecie wesołyTych godzin było, aż 12, ostatnia zwrotka brzmiała:
już idę w śmiertelne popioły
rwie się życia przędza
bije pierwsza godzina
Zegnam Was rodzice kochani
znajomi krewni i poddani
za łaskę dziękuję
z opieki kwituję
Żegnam Was mili przyjaciele
mnie czas pod głaz grobowy ściele ,
gdy śmiertelne oczy
wieczny sen zamroczy
bije trzecia godzina.
Żegnam Was, godziny cukrowe
Momenta i dni koronowe
Już zegar wychodzi ,
index nie zawodzi
do wiecznego spania
śmierć duszę wygania
już dwunasta godzina.

